O Environ wiemy już bardzo dużo, pora więc przyjrzeć się bliżej samym kosmetykom.
Firma zaczynała od zaledwie dwóch produktów, ale teraz ma ich dziesiątki, pogrupowane w różne serie.
Najczęściej przeze mnie polecaną linią jest Alpha Hydroxy – ze względu na moją, nazwijmy to dość specyficzną cerę, stosuje je sama i mam z nią tylko dobre doświadczenia.
Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy moim drugim ulubionym – zaraz po kosmetykach – temacie – na mnie samej?. To oczywiście żart, ale powiedziany nie bez kozery. Napisałam, że sama stosuje linię Alpha Hydroxy. Uściślając – krem nawilżający z filtrem słonecznym SPF 15 z tej serii stosuje rano, kiedy moja cera jest sucha i skłonna do przebarwień. W trakcie dnia jednak tajemniczym sposobem zmienia się, by wieczorem być już w zasadzie półtłustą, jak ją nazywam. Nawiązuje w tym samym do pierwszego wpisu na tym blogu – dziewczyny - nie dajcie sobie wmówić, że macie raz określoną stałą cerę!.
Wracając do Alpha Hydroxy – działanie tej serii opiera o działanie delikatnych kwasów alfa-hydroksylowych (jak sama nazwa wskazuje). W zasadzie jest to mieszanka kwasu glikolowego i mlekowego, ale dość już tych chemicznych wiadomości.
Wspomniany już krem działa zmiękczająco na suchą i podrażnioną skórę, usuwa zrogowaciały naskórek, dzięki czemu ułatwia penetrację innym kosmetykom. Tu muszę poruszyć ważną kwestię – stosowania się do zaleceń producenta. Naczelną zasadą jest ich ścisłe przestrzeganie. I tak krem Alpha Hydroxy SPF 15 nie jest zalecany do ciągłego używania – co jakiś czas należy zrobić sobie przerwę. Ja co prawda odrobinę wyłamuje się od zaleceń, ale zawsze robię to rozważnie i z zachowaniem ostrożności.
Na zakończenie ostatnia, najboleśniejsza część związana z produktami firmy Environ. Bolesna zarówno dla mnie, jak i dla moich klientek – cena. Niestety 100 ml tego cudownego kremu, bez którego czuję, jak moja skóra kurczy się, przebarwia i wysusza to koszt oscylujący około kwoty 290 zł. Jedynym pocieszeniem jest doskonała jakość, jak i oszczędności na innych, podobnych produktach i profesjonalnych usługach kosmetycznych.
środa, 28 listopada 2012
środa, 21 listopada 2012
Jane Iredale - pudry i nie tylko
No właśnie – pudry Jane Iredale. Jeśli nigdy nie korzystałyście z jakiegokolwiek pudru z tak zwanej wyższej półki – koniecznie spróbujcie właśnie tego. Co prawda cena może być trochę odstraszająca (ok. 190 zł), ale jesteś tego warta ;).
W zasadzie nazwa firmy to imię i nazwisko jej założycielki – Jane Iredale, której życiorys jest tak samo fascynujący, jak doskonałe są jej kosmetyki.
Swoją karierę rozpoczynała od pracy przy filmie i telewizyjnych reklamach, gdzie poznała tajniki profesjonalnego makijażu. Następnie miała krótki, aczkolwiek owocny, bo zakończony nagrodą Emmy, epizod jako producent firmowy. Następnie związała się z teatrem. W każdym miejscu, przy każdym zadaniu miała stały kontakt z najlepszymi wizażystami.
Swe niezaprzeczalne powołanie odnalazła w 1994 r., kiedy założyła swoją firmę Jane Iredale.
Jak twierdzi sama właścicielka – widziała w swoim życiu za dużo problemów, w tym nawet załamania kariery, z powodu niewłaściwej pielęgnacji skóry, niszczonej codziennym, ostrym, filmowym makijażem. Dlatego za swój cel obrało stworzenie takich kosmetyków do makijażu, które będą nie tylko neutralne dla cery, a wręcz będą ją leczyły. Według niej dobry kosmetyk ma pobudzić skórę, przywrócić jej naturalne piękno, a nie przykryć ją i błyszczeć swym sztucznym światłem. Cóż – udało się jej?
Jako pierwsza zastosowała w swych produktach naturalne minerały, które ostatni stały się – jak sądzę po częstych reklamach w telewizji – popularne. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom – tamte pudry czy podkłady nie mają nic wspólnego z produktami Jane Iredale.
Przede wszystkim każdy produkt tej firmy działa odżywczo i lecząco. Wszystkie są także neutralne, a więc nie są pożywką dla drobnoustrojów. Produktu do makijażu nie zamykają – tak jak robi to większość – gruczołów łojowych. Są wodoodporne i mają naturalnie wysoki filtr przeciwsłoneczny.
Co więcej – każdy produkt zawiera optymalną ilość tlenku tytanu i cynku, które mają właściwości przeciwzapalne. Dlatego kosmetyki Jane Iredale zaleca się stosować po wszelkich zabiegach kosmetycznych – w tym po zabiegach z użyciem lasera głębokiego!
Wszystko to sprawia, że robiąc sobie makijaż, w rzeczywistości fundujecie swojej skórze intensywną terapię.
W zasadzie nazwa firmy to imię i nazwisko jej założycielki – Jane Iredale, której życiorys jest tak samo fascynujący, jak doskonałe są jej kosmetyki.
Swoją karierę rozpoczynała od pracy przy filmie i telewizyjnych reklamach, gdzie poznała tajniki profesjonalnego makijażu. Następnie miała krótki, aczkolwiek owocny, bo zakończony nagrodą Emmy, epizod jako producent firmowy. Następnie związała się z teatrem. W każdym miejscu, przy każdym zadaniu miała stały kontakt z najlepszymi wizażystami.
Swe niezaprzeczalne powołanie odnalazła w 1994 r., kiedy założyła swoją firmę Jane Iredale.
Jak twierdzi sama właścicielka – widziała w swoim życiu za dużo problemów, w tym nawet załamania kariery, z powodu niewłaściwej pielęgnacji skóry, niszczonej codziennym, ostrym, filmowym makijażem. Dlatego za swój cel obrało stworzenie takich kosmetyków do makijażu, które będą nie tylko neutralne dla cery, a wręcz będą ją leczyły. Według niej dobry kosmetyk ma pobudzić skórę, przywrócić jej naturalne piękno, a nie przykryć ją i błyszczeć swym sztucznym światłem. Cóż – udało się jej?
Jako pierwsza zastosowała w swych produktach naturalne minerały, które ostatni stały się – jak sądzę po częstych reklamach w telewizji – popularne. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom – tamte pudry czy podkłady nie mają nic wspólnego z produktami Jane Iredale.
Przede wszystkim każdy produkt tej firmy działa odżywczo i lecząco. Wszystkie są także neutralne, a więc nie są pożywką dla drobnoustrojów. Produktu do makijażu nie zamykają – tak jak robi to większość – gruczołów łojowych. Są wodoodporne i mają naturalnie wysoki filtr przeciwsłoneczny.
Co więcej – każdy produkt zawiera optymalną ilość tlenku tytanu i cynku, które mają właściwości przeciwzapalne. Dlatego kosmetyki Jane Iredale zaleca się stosować po wszelkich zabiegach kosmetycznych – w tym po zabiegach z użyciem lasera głębokiego!
Wszystko to sprawia, że robiąc sobie makijaż, w rzeczywistości fundujecie swojej skórze intensywną terapię.
środa, 31 października 2012
Piękno z Environ
Piękno to, zgodnie z antyczną i w zasadzie jedyną tak
dokładną definicją, doskonała harmonia. Złoty podział, doskonałe proporcje, a
także, bardziej filozoficznie, miejsce styku prawdy z cnotą.
Piękno to zarówno nasze bogactwo wewnętrzne, urok i czar, ale
także cechy zewnętrzne – uśmiech, cera czy figura.
Piękno to jednak przede wszystkim sztuka – sztuka
upiększania i utrwalania piękna, piękno to także kosmetyka.
Dla mnie kosmetyka nie jest jedynie pracą zawodową, którą
odbębnia się od 9.00 do 17.00 i zapomina. Sztuka upiększania – jak każda sztuka
– wymaga pasji, poświęcenia i wielu lat doświadczenia. To sposób na życie i
cały mój świat, który postanowiłam upiększać ;)
Ten blog, pomimo tego, że poświęcony jest kosmetykom i
kosmetologii, nie będzie kolejnym, jednym z wielu. Wierzę, że dzięki mej wiedzy
i pasji uda mi się przekazać przydatną wiedzę oraz – być może – zaszczepić
pasję u jakiejś młodej adeptki tej pięknej (dosłownie) sztuki.
Przede wszystkim chciałabym przybliżyć Wam najlepsze, w
Polsce raczej nieznane, kosmetyki, na jakie w swoim życiu natrafiłam. Przed tym
musimy jednak przejść przez niezbędne podstawy.
Jakich kosmetyków powinnam/powinienem używać?
Standardowa odpowiedź na takie pytanie brzmi: dostosowane do
cery wrażliwej, suchej, mieszanej czy alergicznej. Sporo w tym racji, ale jak precyzyjnie
określić jaki rodzaj cery mamy? Dodatkowo – czy nasza skóra nie zmienia się,
nie reaguje na zmiany w naszym organizmie? A co z pogodą? Nie dajcie sobie
wmówić, że macie cerę tłustą i tylko tłustą! A co oznacza słowo „mieszana”?
Używajcie kosmetyków dostosowanych do aktualnego stanu
waszej skóry. Są dni, kiedy jest cienka i wiotka, innym razem zaś skłonna do
przetłuszczeń.
Na szczęście
prawdziwie dobre kosmetyki, a w zasadzie kosmeceutyki, dzięki wysokim stężeniom
substancji organicznych i odżywczych reagują z każdym rodzajem cery.
Termin kosmeceutyk, którego użyłam oznacza taki rodzaj
kosmetyku, którego opracowanie wymagało długotrwałych badań medycznych i
farmakologicznych, a jego działanie zostało udowodnione podczas rygorystycznych
testów laboratoryjnych. Jedną z czołowych firm, zajmujących się produkcją
kosmeceutyków jest szerszej u nas nieznana firma Environ.
Subskrybuj:
Posty (Atom)